piątek, 31 maja 2013

Jak efektownie trafiać do ludzi?

Hej! W dzisiejszej notce podam Wam wskazówki jak trafiać do grup nieważne czy dużych czy małych, po prostu trafiać.... ogólnie powiem, co robić by ludzie chcieli nas słuchać, trochę ironicznie, trochę na poważnie.
Od razu przejdę do rzeczy....

Pierwsze, co to musisz postanowić sobie strategię jaką będziesz się kierować, czyli najważniejsza jest droga, którą dotrzesz do osób do których chcesz dotrzeć:)
I w zasadzie może być i po trupach do celu, aby tylko zrealizować, to co chce się zrealizować i aby w ludziach pozostało, to co masz im do powiedzenia.... bo to jest najważniejsze!
Jeśli przykładowo coś opowiadasz, jakiejś dużej grupie ludzi i zwykle jest to tak, że oni nie chcą Cię słuchać, jest wielki harmider i każdy siebie przekrzykuje, a ty nie wiesz jak nad takim stadem zapanować...
 I w takiej sytuacji trzeba umieć się odnaleźć i co najważniejsze ZAINTERESOWAĆ tym co ma się do powiedzenia, a jak najlepiej to zrobić? Osobiście uważam, że najlepszym sposobem jest używanie wulgarnego słownictwa, gdyż jeśli, co przecinek, a najlepiej, co drugie słowo będziesz kurwić, jebać, pierdolić, to twoja wypowiedź nabierze charakteru, a ludzie... ludzie zaczną Cię słuchać!
Wtedy każde Twoje słowo, zdanie zostanie zapamiętane, a Ty będziesz cieszyć się sukcesem!

To trochę przerażające...., ale prawda jest niestety brutalna.
Ludzie nie lubią monotonii czy trudnych słów, bo kto w dzisiejszych czasach wie, co znaczy  skonfundowany? Nie może być bla bla bla i bla bla bla oraz.... bla bla, także bla, jednakże bla bla czy bla bla... no oszaleć można! W Twojej wypowiedzi muszą być użyte wulgaryzmy, a przede wszystkim "KURWA", ponieważ jak nie użyjesz tego wyrazu, to nie wróże Ci dobrej przyszłości jako rozmówcy w ogóle...
Jak jest KURWA, to jest hard core! Wszyscy się cieszą, śmieją, są zachwyceni tym, co mówisz, chcą słuchać więcej z nadzieją, że znów usłyszą, te cudowne słowo, dlatego no musi być intrygująco!
I dochodzę do wniosku, że chyba nieważne, co mówisz... ważne jak mówisz.
Ludzie i tak będą się skupiać tylko na małych szczegółach, reszta przepadnie jak ogień w wodzie...
Oczywiście poza tym magicznym słowem, kluczem do sukcesu jest Twoja ekspresja lub jej brak, gdyż jeśli będziesz mówiąc coś ekscytował się i przeklinał zarazem, to będzie, to wzbudzało emocje wśród słuchaczy i budowało napięcie, a natomiast jeśli będziesz taki otępiały i coś tam gadał i do tego dodasz KURWA, to niewątpliwie będzie, to również ciekawe...
Podsumowując: Nie trać czasu na nędzne wypociny, jakieś beznadziejne wypracowania czy przemówienia, które nic nowego nie wnoszą i tak. Zrób coś oryginalnego! Intrygującego! Pełnego emocji! Ponieś się fantazji, dopisz kilka przekleństw lub po prostu takich nowoczesnych słów i niech każda Twoja rozmowa będzie pełna charyzmy, a gwarantuje, że staniesz się największą gwiazdą na prywatkach:D


JAK CHCECIE BIERZCIE TĄ NOTKĘ NA POWAŻNIE, NATOMIAST JA WOLĘ ZACHOWAĆ DO NIEJ LEKKI DYSTANS... POZA TYM CZY KAŻDY MÓJ POST MUSI MIEĆ SENS? MYŚLĘ, ŻE CZASEM FAJNIE NAPISAĆ COŚ, CO Z POZORU NIE MA ŻADNEGO SENSU:D

środa, 29 maja 2013

geje, lesby i inne stwory

Hej! Dzisiaj wreszcie jakaś refleksyjna notka i temat, który się podejmę, to HOMOSEKSUALIŚCI.


Jak powszechnie wiadomo ta grupa ludzi, która lubuje się w osobach tej samej płci wzbudza ogromne kontrowersje mimo, że  bycie gejem czy lesbijką bądź bi jest dzisiaj na porządku dziennym, to wielu ludzi nadal nie potrafi tego jakby zaakceptować.
Zapewne wynika, to z tego, że brakuje im empatii.
A jeżeli chodzi o moje zdanie na temat, to zawsze powtarzam, że ludzie niech robią, co chcą, to ich sprawa, ich życie i jeśli kogoś nie interesuję płeć przeciwna, to spoko... nic do tego nie mam w sumie to jest nawet normalne, bo nie każdej dziewczynie musi podobać się chłopak i na odwrót poza tym taka osoba będąc np. gejem nie robi nikomu krzywdy, więc nie rozumiem dlaczego tak wiele ludzi się bulwersuje widząc na ulicy dwóch mężczyzn trzymających się za ręce... no ale niestety rzadko można zobaczyć taki widok, ponieważ zazwyczaj ludzie homoseksualni po prostu boją się publicznie pokazywać swoje uczucia, a już na pewno w Polsce, gdzie ludzie są na prawdę strasznie nietolerancyjni i pewnie zaraz jakiś z przechodniów obrzucił by wyzwiskami taką parę.
No ale z tego, co zauważyłam coraz częściej promuje się homoseksualistów w przeróżnych programach dokumentalnych, takich jak:"trudne sprawy", "ukryta prawda "itp., filmach, serialach, a nawet już w reklamach... nie wiem tylko czy po to, by pokazać ludziom, że bycie lesbijką czy gejem jest już normą czy po to by był fun i większa oglądalność. Mimo wszystko myślę, że w końcu społeczeństwa na całym świecie zaakceptują ten fakt i wbiją sobie do głowy, że osoby homoseksualne są wśród nich, bo tak na prawdę nigdy nie wiadomo kiedy Twoje dziecko przyjdzie do Ciebie i wyzna:"Mamo, tato jestem gejem/lesbijką" - i choćby dlatego warto mieć tą świadomość, a jest tak, że niby każdy akceptuje, każdy wie, jest świadomy, lecz gdy okazuje się, że to w jego rodzinie jest homoseksualista, to nie jest już tak kolorowo i wtedy każdy jest przerażony i nie może pojąć dlaczego, to właśnie jego dziecko jest tym gejem bądź lesbijką.
I to jest na pewno trudne, to zaakceptować, ale tylko dlatego, że ludzie nie są tak na 100% otwarci na inność, a tak na prawdę, są to osoby bardzo normalne i pewnie też bardziej tolerancyjne od heteroseksualistów.
Jedyne jakie mogę mieć zastrzeżenia, to, aby nie dawać tym osobom praw rodzicielskich, gdyż no jednak myślę, że dziecko powinno mieć mamę i tatę, a nie dwóch tatusiów, bądź dwie mamusie, to zdecydowanie za dużo dla takiego małego człowieka, bo w momencie dorastania na pewno przysporzyłoby mu to wiele kłopotów, czy drwin ze strony rówieśników i pewnie takiemu dziecku jest bardzo trudno później funkcjonować w społeczeństwie... przede wszystkim dlatego, że ta tolerancja do homoseksualistów nie jest tak dobrze dopracowana, co innego jeśli, to rzeczywiście dla ludzi nie miałoby żadnego znaczenia, że istnieją takie rodziny i każdy by ich akceptował, to wtedy owszem nie mam nic przeciwko, skoro otaczają swoje dziecko miłością i opieką, to dlaczego niby by nie?!
Podsumowując: Każdy z nas jest inny i każdy decyduję indywidualnie o swojej orientacji, a najważniejsze jest to, aby nie wstydzić się tego, że jest się homoseksualistą, bo to najgorsze, co może być, wtedy życie jest zdecydowanie trudniejsze, a jeśli nie ukrywamy tego, to żyjemy w zgodzie z własną naturą i tak być powinno...

niedziela, 26 maja 2013

"każdy dzień zwiastuje śmierć" +sprzedam pasma clip in:D

HEJ! Dzisiaj krótko i zwięźle, choć treść zbyt krótka nie jest:P
Po prostu dodaje nowy rozdział mojego opowiadania, pt:"Wewnętrzny zgon":) Zapraszam do komentowania, bo to niesamowicie motywuje do dalszego pisania:) + Dziękuje za wszystkie nowe obserwacje i pozytywne jak i te konstruktywne komentarze:) Mam nadzieję, że i ten rozdział się spodoba:)

JEŚLI JESTEŚ TU PO RAZ PIERWSZY PRZECZYTAJ NA POCZĄTEK PROLOG, KTÓRY ZNAJDZIESZ TROCHĘ NIŻEJ....:)


"każdy dzień zwiastuje śmierć"


Dobija mnie myśl, że każdy dzień może przynieść coś przez, co straci ono sens... moje chyba już straciło.
Wszyscy mają mnie za psychopatką, z drugiej storny nie dbam o to, niech myślą co chcą, mają narąbane w głowach, a z ich mózgu można strzelać jak z folii bąbelkowej i nie czuję się w żaden sposób lepsza... czuję się po prostu silniejsza, mimo, że mam chwile słabości, to nie poddam się...

-Lena!!-woła, wściekłym glosem matka.
-Co jest?-spytała.
-Mam świetne wiadomości...-odpowiedziała z ironią.
-Możesz być bardziej konkretna?
-Wylali Cię ze szkoły. 
-Tylko nie każ mi teraz iść na fryzjęrke.-odparła jakby zupełnie nieprzejętna zaistniałą sytuacją.
-Wyrzucili Cię ze szkoły, a Ty przejmujesz się tym abym nie kazała Ci iść na fryzjerkę.
-No przecież to Ty sama pierdoliłaś ciągle o tej szkole fryzjerskiej, a ja przecież nie umiem nawet kartki papieru na pół przeciąć, a co dopiero czyiś zatłuszonych kłaków.
-Dość! Na wakacje jedziesz nad morze sprzedawać gofry i rurki z kremem, a potem pomyślisz nad szkołą zawodową, bo jak widzisz ogólniak nie jest dla Ciebie.-odparła drwiącym i pdoirytowanym głosem.
-Zarąbiście! To było moje marzenie! całe wakacje spędzić na sprzedawaniu gofrów, coś niesamowitego.-Lenie najwidoczniej nie bardzo spodobał się ten pomysł.
-Sama tego chciałaś, a ja już sobie z tym wszystkim nie radzę.
-Powiedz, że masz na mnie wyjebane i po sprawie.
-Wierz mi, że to nie jest takie proste...-odparła z zadumą.
-Konwersacja - stop! Idę do pokoju, nie wiem na jak długo, nie wołaj mnie na obiad, bo i tak nie przyjdę.-Dziewczyna jak zwykle jest stanowcza i bezwzględna.
-Pamiętam, że Twoje życie nie może ograniczać się jedynie do siedzenia w pokoju.-odparła matka.

Wyrzucili mnie ze szkoły.
Nie wiem, co będzie dalej... mam wiele planów i pomysłów na życie, pewnie żaden z nich nie zostanie zrealizowany, ale trudno każdy koniec, to początek czegoś nowego, a w moim przypadku, to początek sprzedawania spruchniałych gofrów i przestarzałych rurek z bitą śmietaną. Może jutro będzie lepiej?

Następny dzień, Crewe, Anglia.
Jak można było przewidzieć jutro, czyli dziś wcale nie będzie lepiej...

-Lena! Wstawaj!-krzyczy matka, stojąc nad łóżkiem Leny.
-Czy wiesz która jest godzina?-zapytała zaspana i wściekła.
-Twoja ostania.-odpowiedziała.
-Możliwe..., tak więc te ostatnie chwile mego życia pozwól spędzić mi je w łóżku.-zażartowała.
-Dość nietypowy sposób, a tak na poważnie masz umówioną wizytę z panią Costner, także radzę Ci się pośmieszyć, masz 5 minut na wyszykowanie się.-odparła z ironicznym uśmiechem.
-Widzę, że strasznie Ci się nudzi w tym życiu, no bo wiesz na początku ten pomysł z wakacyjną pracą, a teraz kolejna wizytu w psychiatryku. Idzie Ci coraz lepiej.-dziewczyna wyraźnie była zirytowana zaistniałą sytuacją, a zarazem zaażenowana.
-Lena, daruj.-odparła.
-Ciekawe co będzie dalej?-spytała ironicznie.
-Nie interesuje mnie, co będzie dalej, ale co będzie teraz. A Ciebie chce widzieć maszerującą wprost do auta, gdyż czas na wyszykowanie Ci niestety minął.-odparła.
-A czy Ty widzisz jak ja wyglądam?!
-Nie obchodzi mnie to, poza tym lepiej zajmij się pukładaniem swojego wnętrza, a nie fryzury.
-Żegnam Cię.-odparła naburmuszona.


Crewe, Gabinet Psychoterapii Psychoanalitycznej.
pół godziny później...

-No i znowu się spotkamy...-odparła dr.Costner.
-Niestety...
-Życie bywa czasami skomplikowane, ale to nie powód by zamykać się w szczelnej skorupie.
-Ależ ja jestem nadzwyczaj otwarta!-wykrzyknęła Lena.
-No dobrze... dzisiaj chciałabym porozmawiać z tobą o problemach w szkole. Możesz powiedzieć coś więcej na ten temat?
-Nie mam nic ciekawego do powiedzenie w tym temacie.-dziewczyna stanowczo postawiła na swoim.
-Wiem, że wyrzucili Cię ze szkoły...
-Pewnie nie jest to pierwszy i ostatni raz.-odparła.
-Rozumiem, że nie chcesz rozmawiać na temat szkoły. W takim razie powiedz jak się czujesz?-spytała.
-A jakie ma to znaczenie jak ja się czuje?
-Wierz mi, że bardzo duże. To jak...?
-Czuję się beznadziejnie w otaczającym mnie świecie i choć brzmi to naiwnie i trywialnie, to nikt mnie nie rozumie i nigdy nie zrozumie i pewnie myśli pani, że jest tą osobą, która mnie rozgryzie i odpowie na wszystkie pytania mojej matki, ale to błąd, bardzo wielki bład, pani Costner.-Odpowiedziała drwiącym głosem.
-Lena, a czy Ty czujesz się samotna?
-Ktoś kiedyś powiedział, że mimo, iż otaczasz się setką ludzi, to i tak jesteś wśród nich samotny, ironiczne co?
-I Ty czujesz się samotna wśród grupy?
-A czym dla pani jest samotność?-spytała nie odpowiadając na pytanie dr.Costner.
-Ale ja chce znać Twoje zdanie na ten temat i przede wszystkim jaki tkwi w tobie problem, choć nie wiem czy to dobre określenie...
-Problem, to ma moja matka, na pewno nie ja... i wie pani co?! Przez całe życie byłam samotna, nie miałam nikogo, a matka zaczęła się mną interesować dopiero od chwili, gdy usiłowałam popełnić samobójstwo, do którego nawet nie miało dojść! To ona ma problemy i to ją powinniście zamknąć w psychiatryku nie mnie!-wykrzyczała Lena, to co siedziało w niej od dłuższego czasu.
-Ależ nie nikt nie chce Cię zamykać...-odparła ze spokojem.
-Może jeszcze nie teraz, ale wkrótce pewnie to nastąpi.-zasugerowała.
-Dlaczego tak myślisz?
-Nie myśle, ja to wiem.-odpowiedziała z bardzo pewnym siebie głosem.


Czasami jesteśmy czegoś bardzo pewni, tak bardzo, że nawet nie mamy na to wytłumaczenia, po prostu to wiemy...
Tak więc kolejna wizyta u psychologa za mną... mam nadzieję, że już nigdy więcej moja noga tam nie postanie, chociaż kto wie?
Teraz chcę tylko spokoju... spokoju, który będzie trwać wiecznie.
Mimo, że wiem, iż to nie jest mój czas, to mam wrażenie, że z każdym dniem jest coraz gorzej, tak jakbym zbliżała się ku końcowi...

+SPRZEDAM PASMA CLIP - IN W IDEALNYM STANIE, W OGÓLE NIE UŻYWANE:
szczególy tutaj:
http://tablica.pl/oferta/sprzedam-pasmka-clip-in-60-cm-potrojna-wartstwa-ID2VzUZ.html



wtorek, 21 maja 2013

"PUSTKA"

ZANIM PRZECZYTASZ 1 ROZDZIAŁ, PRZECZYTAJ TO:
Witajcie! Od razu przejdę do rzeczy, tak więc, co do opowiadania, to mam już napisany 1 rozdział, natomiast nie mam pojęcia czy tak ma właśnie on wyglądać... prolog pisałam na totalnym spontanie i tak na prawdę żadna Wasza opinia nie była negatywna z czego jestem zadowolona jak i zdziwiona no i tu pojawia się problem...po prostu nie chcę nikogo rozczarować tym opowiadaniem, ale też uprzedzam, że akcja się rozkręci i to wszystko będzie mocno rozwinięte i będzie miało głębszy sens, dlatego nie zniechęcajcie się jeśli, to nie jest, to czego się spodziewaliście po przeczytaniu wstępu;) Dodam, że nigdy takimi rzeczami się nie zajmowałam, więc na pewno jeszcze dużo pracy przede mną:)
+JESLI JESTES TU PIERWSZY RAZ, TO PRZECZYTAJ PROLOG, KTORY ZNAJDZIESZ POD TĄ NOTKĄ;)



rozdział 1. "Pustka"

Moje życie to porażka. Dosłownie i w przenośni.
Każdego dnia zarzucają mi, że nie żyje tu i teraz tylko gdzieś w innym świecie, że jestem inna, że urwałam się z kosmosu, albo jakiejś innej kosmicznej planety.
Mimo wszystko, na przekór temu, co mówią inni nie staram się nawet zmieniać, bynajmniej nie teraz, nie w chwili obecnej.



Sobotni poranek, godzina 10.30, Crewe.
Gabinet Psychoterapii Psychoanalitycznej...

-Lena, długo będziesz miała zamiar tak milczeć? - zapytała dr.Costner z podniosionym wzrokiem.
-Myślę, że tak długo jak będzie tylko to możliwe - odpowiedziała niezwruszona.
-A ja myśle, że nie jesteś tutaj bez powodu...
-A ja myślę, że nie będe zwierzała się osobie, która ma większe kłopoty z samą sobą niż ja! - wrzasnęła.
-Jak chcesz, to twoje życie, twoja decyzja, ja dam Ci czas, ale zapamiętaj, że są ludzie, którzy chcą Ci pomóc, a Ty takim zachowaniem ignorujesz ich chęci.-odparła.
-Ja nie potrzebuje pomocy. Możliwe, że pani, moja mama, ojciec i wszyscy do okoła - owszem, ale na pewno nie ja.-stanowczo podkreśliła.
-Słuchaj, po prostu dla czystej formalności opowiedz mi o  sobie, swoim dotychczasowych życiu i tyle. Nie będziemy tego ciągnąć dłużej jeśli nie chcesz, ale chociaż spróbuj...-zachęcała.
-Dla czystej formalności? Oczywiście.-odparła drwiącym głosem.
-A więc masz 17 lat... i...
-...I chodzę do ogólniaka, nie mam znajomych, tylko kota i psa, uczę się beznadziejnie, jestem zakompleksiona i zarozumiała, zamknięta w swoim wyemaginiowanym świecie i czuję się jak... kiszka. Coś jeszcze pani psycholog?-wtrąciła się Lena.
- Acha. W takim razie chyba wszystko już o tobie wiem.-uśmiechnęła się.
-Błagam, do rzeczy.-zniecierpliwiła się.
-Zapewne wiesz dlaczego tu się znalazłas, jeżeli nie, to Twoja mama twierdzi, że chciałaś zabić swojego brata i popełnić samobójstwo. To prawda?-zapytała.

To pytanie zabolało mnie najbardziej.
Może i życie jest beznadziejne, ale nigdy nie usiłowałabym go sobie odberać, a już na pewno nigdy bym nie posuneła się do takiego czynu jak morderstwo brata.
Nie mogłam uwierzyć, że to dlatego tu się znalazłam, a najbardziej w to, że moja własna matka oskarża mnie, o takie przestępstwo.

Crewe, Gabinet Psychoterapii Psychoanalitycznej.
10 minut później...

-Wypierasz się wszystkiego, rozumiem i wierzę, natomiast Twoja matka musiała mieć powód by Cię o to oskarżyć.
-Powód? Ciekawe jaki... może mnie oświecisz daremna psycholoszko!-odparła wściekła Lena.
-Uspokój się! I opowiedz wszystko od początku...
-Co tu opowiadać? Po prostu wpadłam w furię, zresztą to nie był pierwszy raz, ale tego dnia byłam przybita bardziej niż kiedykolwiek, poczułam, że jestem na życiowym zakręcie, zaczęłam płakać, potem wyrywać włosy i drapać się, następnie poszłam do kuchni, wzięłam nóż i zrobiłam sobie kanapkę.
Nie pamiętam z czym chyba z serem i pomidorem, no i... napoatoczył się mój brat, zaczął się wydzierać na mnie, robił mi jakieś wyrzuty, ale ja go zignorowałam i wzięłam z lodówki przecier. Chris zaczął mnie szturchać gdy  nakładałam przecier na kanpkę i w pewnym momencie trochę się nim obrudziłam, a po chwili odwróciłam się i nie wytrzymałam. Pchnęłam go i wtedy on walnął głową o kant szafki. Nic mu się nie stało, trochę pokrwawił. Po jakiejś minucie wróciła mama, a ja stałam nad Chris'em w dłoni trzymając nóż obrudzona tym przecierem i dlatego tak to zostało przez nią zrozumiane, nie chciałam go zabić, absolutnie nie.-odpowiedziała wszystko ze szczególami.
-Jesteś pewna, że tak było?-spytała podnosząc wzrok dr.Costner
-Oczywiście, przecież w życiu bym nie zabiła człowieka, a na pewno nie własnego brata.
-Z tego co mi wiadomo miałaś częste wahania nastroju, a twe stosunki z bratem nie były najlepsze.
-To niczego nie usprawiedliwia.-odparła stanowczo.
-A jak było z rzekomym odebraniem sobie życia?-spytała.
-Gdy matka zrobiła mi awanturę, po prostu wybiegłam z domu nad pobliski most, byłam cała roztrzęsiona i zaczęłam patrzeć w dół, ale nic poza tym, bo sama myśl o spadnięciu do wody mnie paraliżowała, a dalej to spotkał mnie ojciec i wróciłam do domu.-westchnęła wzruszając ramionami.
-No cóż... przyjrzę się jeszcze Twojej sytuacji, teraz możesz wyjść na hall, tam czeka na Ciebie mama.
-No wreszcie!-westchnęła ironicznie, jednocześnie czując ulgę, że nie musi już się zwierzać pani psycholog.


To był chyba najgorszy dzień w moim życiu! Nigdy więcej psychologa...
Najgorsze jest to, że to nie koniec, to dopiero początek moich problemów.
Nie wiem jak długo wytrzymam z samą sobą, czuję, że upadam w dól, a moje skrzydła z każdym dniem są coraz krótsze i do tego ta pustka, której nie potrafię w żaden sposób wypełnić. 
                                                                                                                     *Lostandlonley*


I to byłoby na tyle... i tak jak pisałam, to tylko początek i, że tak powiem szału nie ma, natomiast zdanie należy do Was:) Poza tym akcja się rozwinie, postaram się by było dużo zwrotów akcji i na pewno będzie bardzo "psychicznie":D

niedziela, 19 maja 2013

"Wewnętrzny zgon"

Hej! Dzisiejsza notka nie będzie o moich przemyśleniach tylko po prostu chciałabym znać Waszą opinię na temat początku mojego opowiadania, pt:"Wewnętrzny zgon".
Tutaj macie tak jakby prolog:


              "Wewnętrzny zgon"

Czasami masz wrażenie, że z każdym dniem zamykasz się w sobie bardziej i bardziej...
Czujesz tą wewnętrzną pustkę i nieuzasadniony ból.
Z każdym dniem pojawiają się nowe pytania, ale jedno wciąż te samo:"Jak długo jeszcze?
Wciąż masz nadzieję, że wszystko się odmieni i odkryjesz siebie w całości oraz znajdziesz, to czego całe życie szukasz, mimo, że w tej chwili nie wiesz, co to jest.
A może...? Czas przestać żyć w ciągłej iluzji, świecie 
marzeń i ograniczeń? Możliwe, że to jest ten czas kiedy bariery nie mają znaczenia i warto zacząć żyć pełnią życia? Tak na prawdę nigdy nie wiesz kiedy nastąpi Twój koniec,  kiedy Twój żywot straci sens i wreszcie kiedy Ty przestaniesz istnieć...

Każdy kto przeczytał bardzo bym prosiła, aby napisał w komentarzu, czy warto pisać dalej:)
Z góry dzięki za każdą opinię:) I jeżeli będzie dużo pozytywnych reakcji, to na pewno będę pisała, te opowiadanie i co jakiś czas wstawiała nowe rozdziały:) Jedyne, co to potrzebuje duuużoo Waszych komentarzy, bym wiedziała, czy to na prawdę ma sens i czy ktoś w ogóle będzie chciał, to czytać;)

piątek, 17 maja 2013

Naturalność przede wszystkim!

Hej! Dzisiaj o naturalności... i o tym jak bardzo jest ona ważna ;)
I nie mam tu na myśli tej takiej wizualnej naturalności, bo jakby się zastanowić to z 70% osób głównie kobiet zakrywa się pod wielką stertą fluidów, szminek, błyszczyków, podkładów, tuszów i przeróżnych innych kolorowych kosmetyków - zaczynając, a kończąc po przedłużane włosy czy doklejane rzęsy.
No i niby wiadomo, że ważne jest zachować umiar i nie przesadzać z tym wszystkim, ale jednak skupię się bardziej na wnętrzu niż na wyglądzie, ponieważ wydaje mi się, że jeśli ktoś chce się malować robić się na sztuczną lalkę Barbie, to proszę bardzo... nie przeszkadza mi to w ogóle.
Większość ludzi gdy widzi np. dziewczynę z czerwoną szminką na ustach, mocno zarysowanymi oczami i z masą tynku na twarzy do tego z tlenionym blondem na głowie myśli sobie:"Co za pustak!, Co za dz*wka, ku**a, lafirynda" i inne tego typu wulgarne słowa... no a ja nie przykładam do tego żadnej wagi, gdyż to jest jej sprawa, jej wygląd i irytuje mnie gdy inni niepotrzebnie komentują, choć wiadomo, że taka osoba wzbudza wiele kontrowersji, no ale zmierzam do tego, iż najważniejsza jest naturalność pochodząca z wnętrza nas, gdyż jeśli nie jesteś sobą, to schludny wygląd, nie sprawi, że będziesz naturalny;)
Dlatego też wnerwia mnie gdy ludzie uważają, że naturalność, to tylko zewnętrzna powłoka i przekonanie, że  naturalnym można być tylko wtedy, gdy tak też się wygląda.
Także bądźcie sobą! Nieważne, że masz przykładowo różnokolorowe pasemka na włosach, ostry makijaż i ubierasz się dziwacznie - to właśnie sprawia, że jesteś naturalny i w tym czujesz się dobrze, a o to właśnie chodzi! Gdy zmienisz swój styl na bardziej łagodny zapewne nie będziesz wtedy tym "prawdziwym sobą" przy czym stracisz wiarygodność i... naturalność, która jest tak ważna:)
Na swoim przykładzie wiem, że tak właśnie jest... wiele razy próbowałam zmienić styl, malować się trochę delikatniej, ale jednak nie potrafię zrezygnować z mocno podkreślonych oczu... bez nich czuję się co najmniej dziwnie i nijako.

Podsumowując: Moim zdaniem najważniejsze jest nie udawanie nikogo, bycie sobą i życie w zgodzie ze swoim wnętrzem, a dzięki temu jesteśmy właśnie naturalni;) I na prawdę nie chodzi tutaj o wygląd, który jest często zmienny i nie zawsze zgodny z naszą prawdziwą naturą;)



niedziela, 12 maja 2013

Czy jesteś tym kim chciałeś być...? and... me sinning?! no way!

Hej! Dzisiaj wreszcie jakaś refleksyjna notka! Co prawda miało być o Paryżu, ale to innym razem, gdy nie będę miała pomysłu na post:)
Także dzisiaj zmuszę Was do zastanowienia się nad samym sobą. Zresztą sami przeczytajcie...

Tak więc teraz zadaj sobie pytanie: " Czy jesteś tym kim chciałeś być...? " nie ważne kiedy czy 5, czy 10 lat temu tylko czy jesteś w CHWILI OBECNEJ tym kim chciałeś być kiedyś? Zapewne nie!
A jestem tego pewna, gdyż sama nie jestem tym kim chciałabym być chociażby 5 lat wstecz, ale czy jestem z tego powodu jakoś przybita? Niee. Mimo, że nie jestem modelką, aktorką, piosenkarką i Bóg wie kim jeszcze, to akceptuje ten fakt.. zresztą jeszcze wszystko przede mną! Po prostu chodzi mi o to, że wielu z nas ma jakieś plany i wyobrażenia siebie za te parę, paręnaście lat, a najśmieszniejsze w tym wszystkim jest, to, że większość tych naszych planów nie ma w ogóle zderzenia z rzeczywistością.
 Przyczyn dlaczego tak się dzieje jest wiele zwykle tak zwyczajnie odechciewa nam się czegoś i mamy już inny cel i już chcemy robić, co innego.
 Podobnie jest z wyborem szkoły, np. osoba, która chodzi na humana teraz ma plan, aby w przyszłości zostać pisarzem, poetą lub nauczycielem, a później i tak zapewne będzie robić coś zupełnie niezwiązanego z tym kierunkiem. To wszystko jest takie ironiczne... natomiast z drugiej strony widocznie tak ma być, gdyż zauważcie, że jakbyście byli tym kim chcielibyście być kiedyś, to pewnie teraz z tego powodu nie bylibyście zadowoleni, bo dobrze jest Wam tak jak jest obecnie:)
 Dlatego też nie rozumiem ludzi, którzy rozplanowują sobie całe życie, wręcz czują się jak jacyś prorocy, wróżbici i wiedzą, co jak się potoczy, mimo, że mają zaledwie 20 lat są pewni, że będą magistrami, będą mieli wielki dom z basenem, mega samochód, super rodzinę i bardzo dobrze płatną pracę... to jest śmieszne.
Nikt nie jest wstanie przewidzieć jak potoczy się jego życie... owszem można gdybać, ale na gdybaniu się kończy.
Podsumowując: Pamiętaj, że jeśli Bóg istnieje, to śmieje się z Ciebie z góry i Twoich planów, bo ma już dla Ciebie gotowy scenariusz życia..., więc chociaż, to brutalna prawda, to nigdy nie będzie tak jakbyś chciał by było zawsze coś nie pójdzie po Twojej myśli albo wręcz przeciwnie! będzie jeszcze lepiej niż byś tego oczekiwał! Mimo wszystko życie jest zaskakujące i warto je przeżyć, a resztę zostawić sił wyższym, gdyż tak jest lepiej i dzięki temu nie będziemy doznawać aż tylu rozczarowań, ponieważ plany zazwyczaj się z tym wiążą;(



A na dobranoc!!!! Covery różnych piosenek zaśpiewane przeze.... mnie!
Tu możecie posłuchać:
+Moja własna piosenka, zaśpiewana a capella, gdyż jak na razie podkładu brak;/:
http://www.youtube.com/watch?v=jNZS1WoWwgY

(Nie wiem dlaczego, ale nie chciały mi się wyświetlić tutaj, a więc klikajcie w linki)
Oczywiście mile widziane opinie i koniecznie piszcie czy iść do X-factora, czy nie:D A tak na poważnie na szczęście nie planuje żadnej kariery muzycznej;)

piątek, 10 maja 2013

Hej!!!
Na początek przepraszam za moją 2 tygodniową nieobecność, awww...! Ale to wszystko przez niestety siły wyższe na które nie miałam wpływu, czyli takie jak zepsuty laptop czy wyjazd do Pragi, dlatego też w związku z tym następna notka będzie poświęcona właśnie tej przepięknej stolicy Czech :)
A dzisiaj nie bardzo wiem o czym napisać....
Po krótkim namyślę uznałam, że dzisiaj będzie tak ogólnie:)

Jak już pewnie dawno zauważyliście jest maj, czyli cudowny miesiąc, kiedy wszystko budzi się do życia i w powietrzu czuć tą pozytywną energię! I to jest niesamowite... i tak jakby się zastanowić, to chyba jednak nie ma co narzekać, że mieszkamy w Polsce i mamy te 4 pory roku, bo jednak warto przeczekać tą długą zimę aby potem móc cieszyć się tym słońcem i wszystkim dookoła:)
Niestety są też minusy, ale tylko dla tych, którzy muszą uczyć się do matury lub na poprawę ocen... no właśnie i to jest chyba ten czas, gdy trzeba zacząć się wreszcie uczyć heh:D No ale jakoś to będzie:D
Maj... to też dobry czas na szukanie sobie wakacyjnej pracy.
Ja właśnie takowej poszukuję, dlatego jeśli Wy również macie takie plany, to super, bo jednak jest to fajna sprawa;)
No i oczywiście majówka, to czas wszelkich imprez, wycieczek rowerowych i innych atrakcji i chyba warto ten czas w pełni wykorzystać, bo jednak z tym czasem to jest tak, że on szybko upływa, a niestety nie można go ani zatrzymać, ani cofnąć, więc żyjcie chwilą, aby potem na jesień, zimę w wieczorowe dni przy kakale powspominać te letnie akcje i inne fajne rzeczy :)
Powiem jeszcze, że MAJ, to jeden z moich ulubionych miesięcy, nawet lipiec czy sierpień nie wzbudza we mnie takich pozytywnych emocji jak właśnie Maj - w tym miesiącu zawsze spotyka mnie najwięcej pozytywów i w ogóle jest mega dobrze;)
I na dzisiaj to tyle... w następnej notce, tak jak wspomniałam trochę o Pradze i ogólnie tym, co tam robiłam i   jakie są moje odczucia odnośnie tego miejsca.