sobota, 21 grudnia 2013

To wszystko, to nic...

Witajcie! Postanowiłam wrócić tutaj na dłużej... tak więc, to nic, że ostatnio pod moją notką są 3 komentarze na krzyż, to nic, że statystki maleją, to nic, że od ponad 2 miesięcy nie przybył mi ani 1 obserwator, to nic, że jestem zagrożona z matmy, to nic, że spławiłam kolesia, który mi się szalenie podoba i również, to nic, że zaczęła się prawie 2 tygodniowa przerwa świąteczna, a ja w ciągu tych 2 tyg mam tylko 3 dni wolnego, które i tak przeznaczę na kucie do matmy.... życie i tak jest cudowne!
Mimo wszystko... czasem trzeba sobie powiedzieć, że jest zajebiście mimo, iż rzeczywistość od tej zajebistości bardzo odbiega.... trzeba cieszyć się z tego co mamy!
Wiem.... to jest bardzo trudne. 
Sama nie ogarniam tego, co dzieję się wokół mnie. Na szczęście ten rok już się kończy i oby 2014 był lepszy. Ty pewnie też tak sobie wmawiasz:) Każdy tak sobie wmawia, a dlaczego? Dlatego, że każdy z nas ma nadzieję na lepsze jutro, a czy rzeczywiście jutro będzie lepsze? To zależy już tylko od nas samych. 
Tak, czy inaczej jakby nie było każdy nowy rok jest inny, może nie zawsze lepszy od poprzedniego, ale na pewno zawsze wyjątkowy, niepowtarzalny, jedyny w swoim rodzaju.
 Osobiście podsumowując kończący się 2013 rok uważam, że był dla mnie zarówno pozytywny jak i negatywny... pechowa 13 niestety spełniła swoje zadanie, ale i tak nie mam żalu... te mniej milsze aspekty w moim życiu tego roku wiele mnie nauczyły i dlatego serdecznie tej 13 dziękuję ;)
Mam nadzieję, że Wy również potraficie wyciągać wnioski z negatywnych sytuacji i będziecie łaskawi w podsumowaniu kończącego się roku... a nowy przywitacie z mega pozytywnym nastawieniem, uśmiechem na twarzy , z wieloma nowymi pomysłami i otwartością do ludzi- życzę tego Wam, ale również i sobie, ponieważ nie zawsze potrafię iść z uśmiechem przez życie i też nie zawsze jestem w stanie się otwierać na innych ludzi.
Poza tym, to właśnie w 2013 r. 8 stycznia założyłam tego bloga... no cóż... miałam, co do niego większe oczekiwania, ale i tak nie jest źle w porównaniu do moich poprzednich blogów... ten zdecydowanie jest o wiele dojrzalszy od swoich poprzedników i zdecydowanie jest tym moim ulubionym, bo jest po prostu MÓJ, każda ta notka jest prawdziwa, napisana prosto z serca, treść jest wyrwana z moich myśli, uczuć, emocji itp. 
Jedyne z czego nie jestem zadowolona, to ta długa przerwa i to, że nie byłam w stanie reklamować często tego bloga przez co mam tak mało obserwatorów i wiele osób po prostu przestało mnie czytać:( Ale tak to jest, gdy się nie ma czasu i pretensje mogę mieć o to tylko do samej siebie... i mimo, że tej rocznicy jeszcze nie ma, to i tak teraz chcę podziękować wszystkim, którzy mimo moich przerw nadal mnie czytają i komentują tak miłymi słowami moje posty, DZIĘKUJĘ :)
 Dzięki Wam wiem, że nie mogę przestać prowadzić tego bloga... mimo wszystko:)
No i na dzisiaj to chyba wszystko.... kolejna mało odkrywcza notka, nie mająca chyba jakiegoś większego przesłania, po prostu cieszcie się tą końcówką tego roku, bo niedługo nas opuści i nie podsumowujcie go zbyt długo, bo zapewne jak skończycie, to będzie już 2014, a ten jednak warto jakoś w miarę fajnie przeżyć. Zostało okrągłe 10 dni. Postarajcie się aby każdy jeden kolejny dzień był tym wyjątkowym, tak na dobry początek tego nowego... , tak więc życzę Wam bardzo dużo prezentów, pysznego jedzenia, dziewczynom oby poszło w cycki :D, cudownej świątecznej atmosfery no i wiadomo.... zarąbistego sylwestra, aby szampan Wam się wylewał z butelki, a fajerwerki na niebie wystrzelały pięknie i cudownie jak nigdy dotąd, a na nowy rok życzę wszystkim miłości, bo to jej każdy potrzebuje 24 na dobę i bez niej my ludzie byśmy nie mieli po co istnieć..., nie wiem czy do takiej myśli trzeba dojrzeć, czy nie, ale doszłam do wniosku, że to właśnie MIŁOŚCI najbardziej się potrzebuje i tylko ona jest w stanie zapewnić szczęście i radość..., bo na pewno nie są to pieniądze, które dziś są jutro już nie, no ale niestety mam wrażenie, że dla niektórych osób tylko zielone papierki są w stanie zapewnić im, to czego chcą i więcej już do szczęścia im nie potrzeba, no ale trudno mogę takim ludziom tylko współczuć.
Pamiętajcie: Kierujcie się prawdziwymi wartościami, a sami będziecie warci...

niedziela, 8 grudnia 2013

Powracam tu w każdej chwili złej....?

Witajcie!
Nie wiem czy ktoś mnie jeszcze czyta po tej prawie 2-miesięcznej nieobecności, ale no niestety od zakończenia wakacji nie mam praktycznie na nic czasu... moje życie ogranicza się do szkoły, pracy, zajęć pozalekcyjnych, a potem tylko zostaje mi wieczór na odpoczynek i przez to, że tyle dzieje się w moim życiu coraz to częściej mam powody do zamuły, łapania doła itp.
Dzisiaj znowu czuje, że nie jest ze mną najlepiej.... jak tak dalej pójdzie, to każda moja notka na tym blogu będzie prowadziła czytelników do depresji , czego oczywiście bym nie chciała.
Ten blog miał dawać ludziom inspirację,  nadzieje na lepsze jutro, dowartościowanie itp., więc tak być nie może ;)
No ale niestety często jest tak, że chcemy pomagać innym ludziom, a sami sobie nie potrafimy pomóc.... podobnie jest właśnie w moim przypadku.

Nie radzę sobie z niektórymi problemami zaistniałymi w moim życiu, a może po prostu nie radzę sobie z samą z sobą i w tym tkwi problem? Nie będę opisywała dokładnie moich problemów, bo po pierwsze są one zbyt banalne, a po drugie można by było napisać o nich książkę, więc nie warto Was zanudzać :D 
Tak czy inaczej nie ogarniam tego wszystkiego, co się dzieje.... moja głowa niemalże eksploduje.
Pewnie Wam to uczucie nie jest obce i czasem też przerasta Was rzeczywistość... poza tym inni ludzie pojawiający się na naszej drodze.... niektórzy potrafią bardzo irytować, wnerwiać, obniżać nasze poczucie wartości i doprowadzać do szału.... jeszcze inni sprawiają, że nie widzimy poza nimi świata, zależy nam na nich i wszystko ładnie, pięknie, a potem wielkie rozczarowanie. Do tego wszystkiego dochodzą też problemy szkolne, miłosne, często w większość przypadkach finansowe i jeszcze inne, więc czasami na prawdę trudno nam się w tym wszystkim odnaleźć tym bardziej w momencie gdy inni wywierają na nas presję, oczekują, że zawsze będziemy dyspozycyjni itp., a przecież wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, czyli istotami, które mają prawo do chwili słabości, ale mimo to w tym brutalnym świecie rzadko kiedy można sobie pozwolić na zwątpienie, czy poddanie się. Tak to już jest... 
Muszę przyznać, że przez te 3 miesiące doświadczyłam praktycznie większość typów problemów... popadałam często ze skrajności w skrajność, poznałam wielu toksycznych ludzi, ale także tych sympatycznych i życzliwych, bardzo mocno obniżyła się moja wartość, ale z drugiej strony potrafiłam się podnieść i w miarę możliwości ogarnąć, nauczyłam się, co to znaczy praca i ciężko zarobione pieniądze, zaczęłam więcej czasu poświęcać nauce, dzięki czemu moje oceny są dla mnie zadowalające, a gdy dostałam jakąś jedynkę, od razu mnie to zaniepokoiło i poprawiłam, dzięki czemu stałam się bardziej ambitna, oczywiście nie mogło zabraknąć zawirowań uczuciowych.... - dzięki tym wszystkich sytuacjom, które były dla mnie jedne trudne, drugie trochę mniej i udało mi się przez nie przebrnąć wiele się nauczyłam, kolejny raz odkryłam nową cząstkę mnie, znowu zrozumiałam, że nic nie dzieję się bez przyczyny i wszystko dzieje się po COŚ, dlatego też Wy także tak na to patrzcie.
Nie użalajcie się nad tym co było, czy nawet nad tym co jest, po prostu starajcie się zmienić bieg wydarzeń na lepsze i potraktować , to co było złe jako lekcje życia, ponieważ po to są właśnie te "gorsze dni", aby zmieniać się na lepsze, zdobywać nowe życiowe doświadczenia i doceniać każdą przeżytą chwilę.
Na dzisiaj, to wszystko... być może to nie jest moja najlepsza notka, jest mało konkretna, bez ładu i składu, ale czasem człowiek musi chociaż odrobinę tego , co w nim siedzi przenieść z duszy do jakiejś innej formy... tak po prostu...