Na początek na piszę trochę o swoim własnym stosunku do Boga, kościoła itp., tak więc nie jestem osobą jakąś specjalnie wierzącą, a już tym bardziej praktykującą. Uważam, że kościół, to tylko zbędna instytucja wyłudzająca pieniądze od zwykłych ludzi, która tak na prawdę nie wnosi nic wielkiego.
Moim zdaniem trzeba wierzyć sercem, a nie poprzez chodzenie do kościoła. Niestety wielu ludzi chodzi bo musi, tak samo spowiada się, bo musi, a prawda jest taka, że tylko im tak się wydaje, że muszą.
Jeżeli nie czujesz takowej potrzeby, to prostu nie chodź do tego kościoła, nie spowiadaj się.
Ja nie odczuwam potrzeby uczęszczania na mszę świętą, co niedziele, a u spowiedzi, to byłam zaledwie kilka razy w życiu, a to dlatego, że po prostu uważam, że nie jest mi to potrzebne i nie sprawi, że będę lepszym człowiekiem. Śmieszą mnie ludzie, a w szczególności te wszystkie stare babki, które myślą, że jak zaczną uczęszczać w życiu kościoła, to zostaną jakoś mniej pokarane po śmierci, a zamiast się nawracać i modlić, to jedyne co robią, to wydzieranie się na cały kościół i podlizywanie się dla księdza... no ale cóż.
Na prawdę nie mam nic przeciwko ludziom, którzy chodzą do kościoła, modlą się i chcą być blisko Boga, tylko niech będą w tym szczerzy, ponieważ takie chodzenie bez żadnego namysłu jest bez sensu.
Zauważyłam też, że jest "moda" na bycie Ateistą no i nie bardzo wiem skąd to się bierze, że tylu ludzi odwraca się od wiary.... i w sumie też nie mam nic przeciwko Ateistom, Agnostykom możesz być kim chcesz! Ważne abyś był dobrym człowiekiem!
A co do samego istnienia Boga, to moim zdaniem nawet jeśli nie istnieje, to trzeba spojrzeć na to z tej strony, że to jedyna osoba, która zawsze Cię wysłucha, to do niego każdego dnia modlisz się, prosisz o lepsze jutro i nawet jeśli nie otrzymujesz żadnej odpowiedzi, to dzięki temu monologowi i tak czujesz się lepiej, bo pozbyłeś się tego ciężaru ze swojej duszy. I w sumie to nie do końca jest tak, że nie otrzymujemy żadnej odpowiedzi.... otrzymujemy! Jeśli ktoś jest bystry, to zauważy, że w codziennym życiu, to wydarzenia mające miejsca, są odpowiedzią na nasze pytania.
Oczywiście trzeba pamiętać, że Bóg nie jest wróżką spełniającą każde nasze życzenie, pragnienie.
I nie można zwracać się do niego tylko wtedy gdy jest nam źle... niestety wiele ludzi tak robi.
Bóg jest dla nich jedynie ostatnim wyjściem z kiepskiej sytuacji i to jest słabe.... jeśli wierzysz, to bądź zawsze sercem przy Bogu.

Oczywiście dodawajcie komentarze odnośnie notki i opiszcie własne doświadczenia z Bogiem (Jeśli takie mieliście)
(MAM NA MYŚLI JAKIEŚ NADZWYCZAJNE, A ZARAZEM MAŁE SYTUACJE, KTÓRE COŚ W WASZYM ŻYCIU ZMIENIŁY, ZNACZYŁY ITP.)